20 grudnia 2011

Alicja relacjonuje...

WITAM,
 
moja sprawa odbyła sie dzisiaj. Poniewaz w pismie z Sadu było zaznaczone, ze obecność jest nieobowiazkowa nikogo na sali nie było. Dopiero gdy po 15. min przekroczonia czasu zapytałam w sekretariacie czy sa jakies powody odwołania posiedzenia - zdziwione panie zadzwoniły po sędzine i protokolantke. W koncu sprawa sie odbyła - powołałam sie na stanowisko sedziego Sądu Najwyższego St Dabrowskiego oraz wątpiwości senatorów, to,że ustawa zmieniona w tak krótkim terminie oraz to co napisałam w odwołaniu.
Poproszono o poczekanie. Po czym Pani Sędzina, sympatyczna kobieta, wygłosiła postanowienie o odrzuceniu mojego odwołania. Generalnie stała na stanowisku, ze prawa do emerytury nam nie zabrano a to jest prawo nabyte. Poza tym dość szeroko opisała brak mozliwości osiągnięcia pozytywnego dla nas rezultatu nawet w Trybunale. Wspomniała o wojskowych, którym tez sie nie udało. Co do stanowiska Sędziego Sadu Najwyzszego po prostu stwierdziła,ze sie z nim nie zgadza.
Podsumowując dodała, że mamy takie prawo jakich posłów sobie wybieramy.
A.B


 Pani Honorata komentuje...

Szanowni Państwo!
 To co jest na blogu - już jest świetne (jak sędzia nieopatrznie za
 wiele powiedział), ale to co cytuje Pani  - to prawdziwy hit!
"Takie mamy prawo jakich posłów wybieramy".
Sądy w ogóle się nie przejmują ustawami i nami - maluczkimi.
 Ja dziś wysłałam jedną apelację i jedną kasację
 (dot. praw nabytych rencistów wypadkowych), 
a zastanawiam się też czy nie napisać skargi do prezesa sądu. 
Były bowiem nawet... manipulacje dowodami w mojej sprawie!
Pozdrawiam serdecznie, życzę pięknych świąt -mimo wszystko, a w Nowym Roku
pozytywnych rozwiązań!
H.K.

0 komentarze:

Prześlij komentarz